Znamy nowy klub lidera zespołu z Premier League! Przeciwnik przechwycił transfer w ostatniej chwili - NoweMedium.pl

Znamy nowy klub lidera zespołu z Premier League! Przeciwnik przechwycił transfer w ostatniej chwili

Czegoś takiego rynek transferowy w Premier League nie widział od dawna. Eberechi Eze trafi jednak do Arsenalu!
fot. pixabay

Saga transferowa z udziałem Eberechiego Eze była bardzo długa, lecz jak donoszą najwięksi branżowi dziennikarze – zbliża się ona do rychłego końca.

Jeszcze wczoraj rano wydawało się pewne, że zawodnik trafi do Tottenhamu. Koguty poszukiwały zastępcy dla kontuzjowanego Jamesa Maddisona i gwiazda Crystal Palace wydawała się idealnie pasować do tej roli.

Zobacz też: Gyokeres jeszcze nie zagrał w Arsenalu, a już robi furorę. Szwed pobił rekord

Klub z białej części Północnego Londynu dogadał się z Orłami, a także z samym piłkarzem. Wydawało się, że transfer jest nieunikniony i piłkarz lada moment przywdzieje barwy Tottenhamu.

Wtedy do gry wszedł Arsenal, który zmienił wszystko o 180 stopni.

Arsenal w kilka godzin przechwycił transfer Tottenhamu

Kanonierzy początkowo wycofali się z wyścigu o podpis Eberechiego Eze. To zmieniło się, gdy poważnej kontuzji nabawił się Kai Havertz. Nie wiadomo jak długo potrwa absencja Niemca, lecz najpewniej uraz jest poważny.

To sprawiło, że Arsenal momentalnie wrócił do rywalizacji o Eberechiego Eze. Kanonierzy wyrównali ofertę Tottenhamu i przedstawili warunki kontraktu samemu zawodnikowi.

Sam Eze, który jest wychowankiem Arsenalu gdy tylko usłyszał o zainteresowaniu Kanonierów miał wycofać zgodę na transfer do Tottenhamu i skupić się wyłącznie na ekipie z Emirates Stadium.

Jak donosi David Ornstein, cały proces trwał zaledwie kilka godzin. Andre Berta szybko dogadał się z Crystal Palace, a sam zawodnik dał zielone światło Arsenalowi.

Piłkarz już dzisiaj zagra w ostatnim swoim meczu w barwach Orłów, a potem podpisze kontrakt z Arsenalem. Całkowity koszt transakcji wyniesie około 60 mln funtów.

Źródło: media

Więcej z NoweMedium.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *