Wybory w USA: Kim są elektorzy i dlaczego to oni wybiorą prezydenta?
We wtorek, 5 listopada, Stany Zjednoczony wybiorą swojego 47. prezydenta. Choć do udziału w wyborach uprawnionych jest ponad 200 milionów Amerykanów, ostatecznie nową głowę państwa wybierze Kolegium Elektorów. Wyjaśniamy jak to działa.
Zobacz też: USA: Incydent przed lokalem wyborczym. Młody mężczyzna wymachiwał maczetą
Walka o głosy elektorskie
Nietypowy system wyborczy sprawia, że w Stanach Zjednoczonych do zwycięstwa w wyborach prezydenckich nie wystarczy poparcie większości wyborców. Konieczne jest uzyskanie większości tak zwanych głosów elektorskich przypisanych do każdego ze stanów.
Pomimo tego, że na karcie wyborczej Amerykanie zaznaczają nazwisko kandydata na prezydenta, tak naprawdę ich głos jest jedynie instrukcją dla elektorów, gdyż to oni w ramach Kolegium Elektorów Stanów Zjednoczonych ostatecznie decydują o tym kto zostanie następnym prezydentem.
270 głosów do zwycięstwa
Kolegium Elektorów składa się z 538 elektorów. To właśnie oni swoimi głosami wyłaniają następnego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Każdy ze stanów ma przypisaną inną liczbę głosów elektorskich, zależną od wielości populacji stanu. Stany o większej populacji mają więcej elektorów, te mniejsze – mniej.
Dla przykładu, Kalifornia dysponuje aż 55 głosami elektorskimi. Znacznie mniej zaludnione Wyoming ma ich tylko 3.
W większości stanów panuje zasada “zwycięzca bierze wszystko”, gdzie kandydat z największą ilością głosów otrzymuje całą pulę głosów elektorskich przypisaną danemu stanowi. Wyjątkiem są stany Maine i Nebraska gdzie obowiązuje system proporcjonalny.
Aby wygrać, kandydat na prezydenta musi uzyskać większość głosów elektorskich, czyli co najmniej 270 z 538.
Możliwa jest więc sytuacja, w której kandydat uzyskuje większość głosów wśród obywateli lecz nie zostaje wybrany na prezydenta, gdyż to jego przeciwnik uzyskał większość głosów elektorskich.
Zobacz też: Wybory w USA już za tydzień. Co mówią sondaże?