Manchester City przejechał się po Bayernie! Czy rośnie nam faworyt do zwycięstwa w Lidze Mistrzów? - NoweMedium.pl

Manchester City przejechał się po Bayernie! Czy rośnie nam faworyt do zwycięstwa w Lidze Mistrzów?

We wczorajszy wieczór w piłkę grała tylko jedna drużyna. Manchester City zdemolował Bawarczyków i uczynił ważny krok w stronę awansu do półfinału Ligi Mistrzów.
fot. Manchester City / Twitter

Chyba nikt nie spodziewał się, że mecz na Etihad Stadium będzie tak jednostronny. Wszyscy wiedzieliśmy do czego zdolny jest Manchester City, lecz po drugiej stronie barykady znajdował się nie byle kto. Bayern Monachium to ekipa, z którą zdecydowanie trzeba się liczyć, a wraz z przyjściem nowego menedżera – Thomasa Tuchela, Bawarczycy tylko zyskali na jakości.

Zobacz też: Tego jeszcze nie było. Barca chce rozkupić Manchester City. Planuje transfery aż 5 zawodników!

To jednak nie wystarczyło, aby postawić trudne warunki Manchesterowi City. Drużyna Pepa Guardioli była niemal bezbłędna we wczorajszym meczu, a do tego była zawsze o krok przed swoimi rywalami. Należy zwrócić szczególną uwagę na formę kondycyjną piłkarzy katalońskiego szkoleniowca. Obywatele byli w każdym miejscu na boisku szybsi od rywala, lepiej się ustawiali i o wiele łatwiej przychodziło im rozgrywanie akcji.

Rewanż na Allianz Arenie będzie bardzo trudnym wyzwaniem dla drużyny z Bawarii, nie oznacza to jednak, że Bayern jest bez szans.

Manchester City dał jasny sygnał – to jest ten sezon.

Wczorajsze spotkanie rozpoczęło się dosyć ospale, lecz z letargu wszystkich wybudził pomocnik Manchesteru City – Rodri. Reprezentant Hiszpanii popisał się wręcz niebywałym trafieniem zza pola karnego, a jego strzał nie dał najmniejszych szans Sommerowi.

Od tego momentu mecz znajdował się już pod kontrolą Obywateli. Gracze Pepa Guardioli kontrolowali to, co się dzieje na boisku, a zarazem przy wykorzystaniu najmniejszego nakładu sił chcieli poprawić rezultat.

Zobacz też: Sergio Aguero opuści Manchester City po 10 latach. Koniec epoki

Do podwyższenia wyniku doszło w drugiej połowie. W 70 minucie Erling Haaland tym razem wcielił się w rolę asystenta i bardzo precyzyjnym dośrodkowaniem obsłużył Bernardo Silve, który umieścił piłkę w siatce. To jednak nie było ostatnie słowo Manchesteru City tego wieczoru.

Ostatnią bramkę w tym spotkaniu zdobył nieoceniony Norweg. Ogromny udział przy trafieniu miał środkowy obrońca gospodarzy – John Stones. Anglik wywalczył pozycję w polu karnym i odegrał głową piłkę do Haalanda. Snajper Manchesteru City nie pomylił się z najbliższej odległości i ustalił wynik meczu.

Spotkanie to pokazało nam jasno, że Manchester City zamierza wreszcie przełamać klątwę i po raz pierwszy od pojawienia się arabskich inwestorów zdobyć trofeum Ligi Mistrzów. Wydaje się, że szansa na to jest spora – jeżeli Manchester City dalej będzie grać tak, jak we wczorajszym starciu, to ostateczny triumf jest na wyciągnięcie ręki.