Poznaliśmy pierwsze drużyny, które awansowały do fazy grupowej LEC! Team Vitality walczy o życie
Drugi tydzień zmagań w LEC za nami. Po sześciu spotkaniach poznaliśmy już dwie formacje, które na pewno zameldują się w fazie grupowej i powalczą o mistrzostwo.
Można powiedzieć, że jest to swoisty powrót do “starych, dobrych czasów“. W czubie tabeli ponownie znajdują się G2 Esports a także Fnatic.
Nie można tego jednak powiedzieć o ekipie Team Vitality, które w tym roku miało walczyć o mistrzostwo. Pszczółki wyglądają wręcz koszmarnie w tym sezonie, lecz nadal mają szansę na awans. Potrzebują jednak do tego co najmniej cudu.
G2 Esports i Fnatic najsilniejsze w stawce
Te dwie drużyny prezentują się obecnie najlepiej w lidze. Nie mówimy tutaj wyłącznie o wynikach, ale także o stylu. Pomimo tego, że w bezpośrednim starciu to Samurajowie w bardzo pewny sposób wygrali z odwiecznymi rywalami, tak Pomarańczowo-czarni zasługują na uznanie.
Fnatic w tym sezonie wreszcie wygląda tak, jak miało wyglądać od początku roku. Wymiana dolnej alejki okazała się strzałem w 10. Oh “Noah” Hyeon-taek oraz Adrian “Trymbi” Trybus wyglądają wręcz znakomicie i tworzą bardzo udany duet. Nie da się również przejść obojętnie wobec formy leśnika Pomarańczowo-czaynch, Ivana “Razorka” Martina Diaza. Hiszpan jest niekwestionowanym liderem drużyny i jednym z najlepszych leśników na ten moment w lidze.
Zobacz też: Trzęsieni ziemi w LEC! Fnatic po raz pierwszy w historii nie awansowało do kolejnej fazy rozgrywek!
Również świetny sezon (lecz tu bez zaskoczenia) notuje G2 Esports. Samurajowie zaliczyli tylko jedną wpadkę na MAD Lions, a porażkę tę śmiało możemy uznać za testowanie limitów. Oprócz tego, podopieczni Dylana Falco prezentują się znakomicie i zdecydowanie wyprzedzają resztę zestawienia. Fanów Samurajów może na pewno cieszyć świetna forma Rasmusa “Capsa” Winthera, który po serii kiepskich występów w ostatnim sezonie, nareszcie wrócił na swój wysoki poziom.
Team Vitality szoruje po dnie. Dlaczego?
Przenieśmy się na drugi skraj tabeli, a mianowicie na jej dno, bo ku zaskoczeniu wszystkich właśnie tam znajduje się Team Vitality. Pszczółki w sezonie wiosennym zajęły trzecie miejsce w końcowej tabeli, natomiast teraz znajdują się na dnie i co najgorsze, zaczęli się tam urządzać.
Super-team, na który wydano ogromne pieniądze okazuje się totalną klapą, a za głównego architekta porażek możemy uznać tutaj Zhou “Bo” Yang-Bo. Chiński leśnik jest w tragicznej formie, regularnie jest najsłabszym graczem swojej ekipy i jednym z powodów porażek.
Nie możemy jednak całej winy zwalać na gwiazdę drużyny, bo cała ekipa Teamu Vitality po prostu wydaje się grać przeciwko sobie. To już ostatni dzwonek dla francuskiej formacji, jeżeli nie poprawią oni drastycznie swojej dyspozycji, to będziemy świadkami jednej z największych kompromitacji w historii LEC.
Zobacz też: Pierwszy tydzień LEC za nami! Ekipa Jankosa na szczycie, a Team Vitality zawodzi
Wszystko się na to zanosi, bowiem Team Vitality po prostu potrzebuje cudu i korzystnych wyników spotkań innych formacji. Dwie wygrane są wręcz obowiązkiem, bez tego nie ma szans na doprowadzenie do dogrywki, a co za tym idzie na dalszą walkę. Jeżeli Team Vitality przegra kolejne dwa spotkania, to super-team najpewniej zapisze się czarną kartą w historii europejskich rozgrywek.