"Nie panikuj", czyli nowy trend w rosyjskim Internecie. Powstał na polecenie Kremla? - NoweMedium.pl

“Nie panikuj”, czyli nowy trend w rosyjskim Internecie. Powstał na polecenie Kremla?

Rosyjskie influencerki popularyzują trend, który ma pokazać, że mobilizacja wojskowa Putina dotyczy tylko niewielkiego ułamka społeczeństwa. O co chodzi?
"Nie panikuj", czyli nowy trend w rosyjskim Internecie. Powstał na polecenie Kremla? /fot. twitter
“Nie panikuj”, czyli nowy trend w rosyjskim Internecie. Powstał na polecenie Kremla? /fot. twitter

W rosyjskich mediach społecznościowych coraz popularniejszy jest nowy trend, opisany hashtagiem “Don’t Panic” (“Nie Panikuj”). Nawiązuje do ogłoszonej niedawno przez Putina powszechnej mobilizacji wojskowej, a wielu twierdzi, że został stworzony na polecenie Kremla. O co chodzi?

Zobacz też: Rosyjskiej influencerce grozi 6 lat więzienia za używanie Instagrama

Putin zarządził mobilizację wojskową

Wojna, którą wywołała Rosja w lutym tego roku, doprowadziła do prawdziwego wyniszczenia i ogromu ludzkiej tragedii. W wyniku rosyjskiej agresji tysiące ludzi straciło życie, miliony musiały opuścić swoje domy – duża część już na zawsze, ponieważ ataki wojsk rosyjskich zrównały z ziemią dużą część Ukrainy.

Niedawno Władimir Putin ogłosił w Rosji powszechną mobilizację wojskową. To sprawiło, że społeczeństwo rosyjskie w końcu poczuło na plecach oddech wojny. W wielu miastach rozpoczęły się manifestacje, które pokazały, że młodzi Rosjanie mają dość wojny. Podobnie zachowywali się niektórzy powoływani do wojska mężczyźni. Z różnych części Rosji napływają informacje o protestach w punktach mobilizacyjnych, dochodzi nawet do zamachów na prowadzących pobór żołnierzy.

Zobacz też: Alkohol, awantury i pytanie “za co walczymy?”, czyli mobilizacja po rosyjsku

Okazuje się jednak, że dalej nie wszyscy Rosjanie potrafili przejrzeć na oczy. NEXTA, niezależny białoruski serwis informacyjny, poinformował o nowym trendzie, który zaczął pojawiać się w rosyjskich social mediach. Niektórzy słusznie zauważyli, że trend mógł powstać na polecenie Kremla, podobnie jak działania rosyjskich influencerów na początku wojny.

Na czym polega trend?

Rosyjskie influencerki wyjaśniają obserwatorom, że nie powinni obawiać się kremlowskiej mobilizacji. Oficjalnie bowiem Putin chce zwerbować tylko 300 tysięcy żołnierzy, czyli “zaledwie 1% całkowitego zasobu mobilizacyjnego”.

Aby lepiej zobrazować tę skalę, influencerki posiłkują się przedmiotami, które znajdą pod ręką. Pokazują, że np. 100% mobilizacji to całe opakowanie frytek, natomiast obecna mobilizacja dotyczy tylko jednej frytki, czyli jednego procenta całości. Trend nie ma zbyt dużego sensu, a porównywanie ludzkich żyć do opakowania frytek, paczki z żelkami czy kolekcji kosmetyków jest, delikatnie mówiąc, niewłaściwe. Gdy sprawa wyszła poza Rosję, internauci nie pozostawili na rosyjskich ifluencerkach suchej nitki.

Gorzej, jak ta frytka to twój ojciec, brat lub partner

Czy te frytki mają dzieci, siostry, rodziców, pracodawców i przyjaciół?

Szczególnie, jeśli te frytki pochodzą z odległych wiosek.