Arsenal pokonał trwającą 8 lat klątwę! Kanonierzy wygrali z Manchesterem City
Na ten mecz czekała cała angielska Premier League. Na przeciwko siebie stanęły dwie najlepsze ekipy zeszłego sezonu, a zarazem dwaj kandydacie do mistrzowskiego tytułu
Widowisku nie pomogło to, że jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wiedzieliśmy, że obie ekipy podejdą do meczu w osłabieniu. Pomimo początkowych zapewnień ze strony mediów, Bukayo Saka oglądał mecz z trybun przez kontuzję, której nabawił się w meczu z Lens. Podobnie Gabriel Martinelli nie był gotowy, aby rozegrać pełne 90 minut.
Zobacz też: Przetasowania w rankingu najdroższych klubów na świecie! Arsenal na szczycie
Po drugiej stronie nie było lepiej. Od dłuższego czasu z urazem zmaga się Kevin De Bruyne, natomiast czerwona kartka wykluczyła ze spotkania Rodriego.
Arsenal walczył nie tylko z City, ale i z klątwą.
Historia starć Arsenalu z Manchesterem City to pasmo upokorzeń i kompromitacji tych pierwszych. Kanonierzy od niemal 8 lat nie potrafili ugrać kompletu punków, a od 2017 roku nie zdobyli nawet jednego oczka w rywalizacji z Obywatelami.
Dodatkowo, Manchester City był jedyną ekipą, której Arsenal za rządów Mikela Artety nie potrafił pokonać. To wszystko sprawiało, że Kanonierzy byli pod niemałą presją.
Zobacz też: 4 lata temu kibice na niego buczeli, teraz odchodzi w chwale bohatera. Granit Xhaka żegna się z Arsenalem
Fani Arsenalu głośno domagali się tego, aby wreszcie pokonać klątwę, jaka ciążył nad ich klubem od 2015 roku. Miłośnicy drużyny z czerwonej części Północnego Londynu liczyli na to, że ich drużynie uda się wykorzystać nieobecność dwóch filarów środka pola The Citizens.
Wielki powrót Martinelliego dał Arsenalowi 3 punkty
Przez niemal 90 minut obydwie ekipy nie potrafiły stworzyć sobie dogodnych sytuacji. Duet Saliba-Gabriel całkowicie schował do kieszeni Erlinga Haalanda, a po drugiej stronie tercet Trossard-Nketiah-Jesus niemal bez przerwy odbijał się od defensywy City.
Wszystko zmienił wielki powrót na boisko Gabriela Martinelliego. Brak Brazylijczyka w podstawowej 11 The Gunners był aż nadto widoczny w ostatnich spotkaniach.
I to właśnie wejście młodego skrzydłowego dało Kanonierom impuls do ataku. Po pierwszej połowie, w której bardziej dogodne sytuacje miał Manchester City nie zostało już śladu. Druga odsłona należała wyłącznie do Kanonierów, a tytaniczna praca jaką wykonał Declan Rice sprawiła, że City rzadko kiedy zapuszczało się do szesnastki rywala.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, a Kanonierzy dalej będą walczyć z klątwą, świetną akcję przeprowadzili Tomiyasu, Havertz i Martinelli. Ten pierwszy świetnie opanował piłkę po drugiej piłce i odegrał do Niemca. Havertz natomiast bardzo przytomnie wystawił piłkę Martinelliemu, który strzelił z pierwszej piłki i nabił Ake. Strzal odbił się od Holendra i zmylił całkowicie Edersona, któremu pozostało jedynie wyciągnąć futbolówkę z bramki.
W ten sposób pierwsza wygrana Arsenalu nad Manchesterem City od 8 lat stała się faktem. Kanonierzy dali sygnał reszcie stawki, że nie boją się nikogo, a poprzedni sezon nie był anomalią, a początkiem powrotu Arsenalu na salony.