Pedofilia w Polskim Kościele: Największe skandale ostatnich lat. Część 1 - NoweMedium.pl

Pedofilia w Polskim Kościele: Największe skandale ostatnich lat. Część 1

Nadużywanie rodzinnego zaufania, szantaż emocjonalny czy też tuszowanie spraw przez prokuraturę. Wśród relacji ofiar księży pedofilów, wiele z nich mrozi krew w żyłach. Przypomnijmy część z nich.
Kościół Katolicki
fot. pixabay.com

Gdyby nie media… czyli jak Kościół ukrywa upadłych kapłanów

W Polsce od paru lat ma miejsce regularny wzrost świadomości wobec skandali pedofilskich z udziałem osób stanu duchownego. Dzięki pracy dziennikarzy śledczych wiele z nich ujrzało światło dzienne, niejednokrotnie doprowadzając do skazania winnych. Gdyby nie to, wiele zbrodni uszłoby sprawcom na sucho, a społeczeństwo nigdy nie dowiedziało się o większości skandalicznych aktów.

Niestety, częściej jednak można mówić o ukrywaniu winnych kapłanów przez Kościół, a nawet zdarzało się, że skazanych księży znajdowano lata później w innych parafiach. Dzisiaj natomiast skupimy się na największych skandalach w historii, które stanowią dzisiaj czarną plamę w już i tak mocno naruszonym wizerunku Kościoła Katolickiego w Polsce.

Sprawa ks. Michała M., proboszcza z Tylawy

To jeden z pierwszych tak głośnych skandali w Polsce. Tylawa to niewielka wieś w województwie podkarpackim, która od niemal 20 lat jest znana na całą Polskę właśnie ze względu na tę sprawę. To właśnie tam Michał M., proboszcz lokalnej parafii, przez lata dopuszczał się molestowania seksualnego na dzieciach z Tylawy.

Według uzasadnienia wyroku, cytowanego przez Gazetę Wyborczą, Michał M. “brał je na kolana, wkładał ręce pod bluzkę i dotykał piersi, wkładał rękę do majtek i dotykał krocza, całował w usta z penetracją językiem jamy ustnej, wkładał palec do pochwy, dotykał nóg powyżej kolan“.

Ostatecznie, za molestowanie 6 ofiar, został skazany na 2 lata w zawieszeniu na 5 lat. Wyrok zapadł dopiero w 2004 roku, kiedy na wniosek ministra sprawiedliwości sprawa wróciła na wokandę po tym, jak Prokuratura Rejonowa w Krośnie umorzyła sprawę w 2001 roku.

Z biegiem lat, skandal dodatkowo nabrał wymiaru politycznego. To wszystko z powodu Stanisława Piotrowicza – obecnego sędziego Trybunału Konstytucyjnego oraz byłego posła na sejm z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. To właśnie Piotrowicz kierował prokuraturą, która w 2001 roku umorzyła sprawę Michała M. Jak sam wtedy mówił

Dzieci spontanicznie przybiegały do niego, obejmowały go, on również dzieci przytulał do siebie. Głaskał, zdarzało się tak, też, że i pocałował. Zdarzało się tak że jednocześnie na kolanach siedziało kilkoro dzieci. Dzieci były szczęśliwe, zadowolone. Nie było w tym żadnego podtekstu seksualnego

Stanisław Piotrowicz, 2001

Dzisiaj, kiedy wspomina się o tej sprawie, Piotrowicz pojawia się w niej jako ten, który chciał zatuszować winę księdza. Niewykluczone, że gdyby były prokurator nie został z biegiem lat kluczową postacią w machinie władzy Jarosława Kaczyńskiego, skandal z udziałem Michała M. pozostał porzucony przez media, które skupiały swoją uwagę na kolejnych skandalach. Tak się jednak nie stało.

O upadłym kapłanie przeczytaliśmy ponownie w 2019 roku, kiedy dziennikarze programu Czarno na Białym TVN24 dotarli do szokujących informacji o księdzu. Okazało się, że M. wciąż prowadził posługę kapłańską, prowadził różaniec w Radiu Maryja, a także zasiadał w kapitule w Brzozowie.

Po nagłośnieniu sprawy, parafia w Zaborowie, gdzie przebywał skazany ksiądz, postanowiła go “schować”. Od tamtego czasu kapłan nie odprawiał już nabożeństw z udziałem wiernych, oraz zniknął z listy kapituły.

Arkadiusz H., ksiądz z Pleszewa. Ofiary czekały na sprawiedliwość ponad 20 lat

To najgłośniejszy skandal pedofilski ostatnich dni, o którym pisał między innymi portal DolnySlaskInfo.pl. Arkadiusz H., ksiądz z parafii w Sycowie oraz Pleszewie, miał przez lata dopuszczać się molestowania seksualnego na przynajmniej 6 ofiarach. Przez lata kapłanowi udawało się unikać konsekwencji swoich czynów.

Sytuacja odmieniła się, kiedy jedna z ofiar kapłana wystąpiła w dokumencie braci Sekielskich, Zabawa w Chowanego. Po emisji dokumentu zaczęły ujawniać się kolejne osoby, które w przeszłości padały ofiarą księdza pedofila. Większość z tych spraw uległa przedawnieniu, ale ostatecznie duchownego dosięgnęła sprawiedliwość.

Prokuraturze udało się udowodnić szereg przestępstw na tle seksualnym, jakich ksiądz miał dopuścić się wobec 15-letniego Bartłomieja w latach 1998-2000. Za popełnione zbrodnie duchowny mógł trafić do więzienia nawet na 12 lat. Ostatecznie, sam przyznał się do winy, co według Sądu Rejonowego w Pleszewie stanowiło jedną z podstaw do zmniejszenia kary. Tak ze swojej winy tłumaczył się sam pokrzywdzony:

Ludzka słabość spowodowała, że dzisiaj, na podstawie także minionych miesięcy, wielu przemyśleń, wielu modlitw, przeproszenia w duchu i modlitwy wstawienniczej w intencji osoby pokrzywdzonej, raz jeszcze wyznaję ze skruchą swoją winę. I proszę pana Bartłomieja P. o wybaczenie moich słabości, moich grzechów i wnoszę o łaskę takiego braterskiego pojednania – jeśli jest to możliwe – ze strony osoby pokrzywdzonej przeze mnie. Bardzo serdecznie żałuję raz jeszcze. I mam świadomość, tak wiele zła swoją słabością, grzesznością dopuściłem się wobec pana Bartłomieja.

Arkadiusz H., 2021

8 marca H. został skazany na 3 lata więzienia. Poza osiadką, upadły kapłan przez 10 lat nie będzie mógł pracować z dziećmi oraz młodzieżą. Wyrok wciąż nie jest prawomocny. Wydaje się, że to względnie łagodny wyrok, biorąc pod uwagę to, że sąd zdawał sobie sprawę z tego, że prokuratura posiada również dowody na molestowanie innych młodych osób, które jednak nie zostały włączone w sprawę.

Arkadiusz H., według relacji pokrzywdzonego, był bardzo przebiegły w swoich działaniach. Ofiara mieszkała wraz z rodziną w przykościelnym mieszkaniu. Jego rodzice byli bardzo gorliwymi katolikami, a ojciec pracował w parafii jako organista. H. pełnił w życiu pokrzywdzonego funkcję, jak sam to określa w Zabawie w Chowanego, przyjaciela domu. Ksiądz wykorzystywał przez lata bezgraniczne zaufanie rodziców chłopców, tak aby móc się do nich zbliżać zawsze wtedy, kiedy chciał zaspokoić swoje żądze.

Moje zaufanie do pana H. potęgowało kupowanie prezentów z jego strony i okazywanie mi, jak na tamten czas, jakiegoś rodzaju miłości – dzisiaj wiem, że ta miłość była fałszywa. Prezenty nie były kupowane bez powodu, prezenty były pretekstem ku temu, by zachowania, których dopuszczał się pan H., były utrzymane w tajemnicy. Zachowaniami tymi było, tak jak jest w aktach, całowanie mnie z “języczkiem”, przytulanie, sadzanie na kolanach, dotykanie moich miejsc intymnych. Kolejnym etapem było również dotykanie miejsc intymnych i pobudzenie seksualne, niejako tymi czynami, oskarżonego

Bartłomiej H., TVN24

Jako że wyrok wciąż nie jest prawomocny, zapewne to nie jest koniec sprawy. Jak na razie, nie wiadomo czy strony zdecydują się na odwołanie od wyroku, natomiast rodzina ofiary zapowiedziała pozew wobec diecezji kaliskiej, która miała przez lata tuszować zbrodnie, jakich dopuszczał się Arkadiusz H.

Roman B. przez lata szantażował emocjonalnie i wykorzystywał trudną sytuację domową swojej ofiary

Ta sprawa to jeden z najgorszych przykładów cynizmu ze strony polskiego duchowieństwa. Roman B. to były członek Towarzystwa Chrystusowego, zakonu, który jeszcze kilka lat po skazaniu kapłana, ukrywał go w swoich strukturach, a generał tego zakonu miał nawet się za nim wstawiać w Watykanie.

ex-ksiądz wiele lat temu poznał 13-letnią dziewczynkę pochodzącą z patologicznej rodziny, którą następnie postanowił przyjąć do siebie, w jednej z parafii w Stargardzie. B. bezlitośnie wykorzystywał trudną sytuację domową dziewczyny, grożąc jej, że odeśle ją z powrotem do domu, jeśli ta nie będzie spełniać jego żądań.

Kiedy sprawa wyszła na jaw, zakonnik został zatrzymany. W 2009 roku skazano go na 8 lat więzienia, który to wyrok skrócono następnie do 4 lat. Głównym powodem do złagodzenia kary, miała być opinia lekarzy, którzy stwierdzili, że ksiądz nie jest w stanie kontrolować swojego popędu wobec najmłodszych ze względu na dolegliwości psychiczne.

Roman B. wyszedł na wolność w 2012 roku, po czym został umieszczony w jednym z domów zakonu, mieszczącym się w Puszczykowie (pow. poznański). W trakcie swojej odsiadki ksiądz miał być wielokrotnie odwiedzany przez swoich przełożonych, którzy z czasem zaczęli bronić swojego współbrata, przekonując wszystkich do tego, że B. nawrócił się, i pracuje nad naprawieniem swoich przewin.

Według Głosu Wielkopolskiego, w 2013 roku ówczesny generał Chrystusowców, ks. Tomasz Sielicki, wysłał do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary list w sprawie dalszego postępowania wobec skazanego. Sielicki wstawiał się za swoim podopiecznym, i ręczył za jego nawrócenie.

W więzieniu Roman B. korzystał z kapelana, zabiegał o kontakt z przełożonymi, zawsze podporządkowywał się ich decyzjom. Prosił o możliwość pozostania w zakonie, rozpoczął proces naprawiania winy przez pokorną służbę. Obecnie posługuje w Puszczykowie starszym współbraciom i jest przez nich wysoko ceniony. Może odprawiać msze św. Przeszedł długą drogę nawrócenia, uznał winę i chciał odpokutować. Jest nadzieja, że jego postawa przyniesie oczekiwane owoce. Jego obecna sytuacja stanowi szansę dla rozwoju wiary. Wspólnota zakonna, przy wsparciu przełożonych, jest dla niego nieodzownym wsparciem w utrwalaniu przemiany i dążeniu ku dobremu

ks. Tomasz Sielicki, Głos Wielkopolski

Co w tym czasie Towarzystwo Chrystusowe zrobiło dla ofiary? Nic.

Sytuacja uległa zmianie dopiero w 2020 roku, kiedy to zakończył się przełomowy proces sądowy. 31 marca minionego roku, Sąd Najwyższy odrzucił kasację a wyrok w sprawie zadośćuczynienia zakonu wobec ofiary uprawomocnił się. Towarzystwo Chrystusowe będzie musiało wypłacić ofierze milion złotych zadośćuczynienia. Ponadto, zakon będzie wypłacać ofierze dożywotnią rentę w wysokości 800 złotych miesięcznie.

Sam Roman B. został wydalony z zakonu oraz stanu kapłańskiego dopiero w 2018 roku. To pokłosie rozgłosu, jaki w mediach zyskał głośny proces o zadośćuczynienie.

To pierwsza część artykułu o największych skandalach pedofilskich w polskim Kościele Katolickim. Kolejna część już wkrótce.