Kościelna walka z pedofilią to atrapa. Zamiast karać, upominają emerytów - NoweMedium.pl

Kościelna walka z pedofilią to atrapa. Zamiast karać, upominają emerytów

Watykan poinformował o skazaniu arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia i biskupa Edwarda Janiaka. Po raz kolejny w ostatnich miesiącach Stolica Apostolska zdecydowała się na ukaranie polskich hierarchów związanych z tuszowaniem pedofilii. I tak jak w poprzednich przypadkach, ciężko spodziewać się, by te kary miały realny wpływ na działania Kościoła. Watykan znowu uderzył w podstarzałych kapłanów, a ich kary to "przeniesienie do innej parafii" z zachowaniem odpowiedniej dla biskupów skali.
Głódź Janiak
fot. PAP / Tytus Żmijewski / Tomasz Wojtasik

Abp Sławoj Leszek Głódź i bp Edward Janiak “skazani”

Watykan poinformował w poniedziałek o skazaniu dwójki hierarchów. Czym księża zawinili? Otóż kapłani mieli przez lata tuszować przypadki nadużyć seksualnych, w tym aktów pedofilskich w Kościele Katolickim. Śledztwo wymierzone w polskich duchownych to efekt papieskiego dekretu (Motu Proprio) Vos estis lux mundi z 2019 roku, w którym Papież Franciszek szczegółowo uregulował kwestie związane ze zgłaszaniem i śledzeniem przestępstw seksualnych w Kościele.

Rozporządzenie sprzed prawie dwóch lat miało być skutecznym narzędziem w walce z pedofilią, a niektórzy obserwatorzy oczekiwali, że nowy dekret odegra znaczącą rolę w rozliczeniu upadłych kapłanów. Jak to wygląda w praktyce?

Abp Głódź i bp Janiak w ramach kary, będą musieli… przeprowadzić się poza granice własnych archidiecezji, wycofać z życia publicznego, i wpłacić bliżej nieokreślone sumy pieniężne na Fundację św. Józefa, która zajmuje się walką ze skutkami nadużyć seksualnych w KK. W przypadku abpa Głódzia jest to archidiecezja gdańska, w przypadku bpa Janiaka archidiecezja kaliska. Ta druga zyskała szczególny rozgłos za sprawą dokumentu Zabawa w Chowanego Braci Sekielskich, który traktował o ofiarach Janiaka.

Wyrok, czy notka od działu PR? Może ktoś w Watykanie się pomylił…

Chciałbym wierzyć, że te dwa wyroki to jakaś absurdalna pomyłka. Że gdzieś tam, w Watykanie, leży gotowy do wysłania list z decyzją w sprawie, a to co usłyszeliśmy to przysłana przez pomyłkę instrukcja od specjalistów PR. Bo ten wyrok brzmi dokładnie jak coś, co robi polityk, który zaliczy gafę w przestrzeni publicznej. Wpłać pieniądze na cele charytatywne, schowaj się przed mediami, jakoś to będzie. Właśnie dlatego ciężko nie odnieść wrażenia, że szumnie zapowiadana walka z pedofilią to w rzeczywistości wydmuszka i generalnie bardzo nieśmieszny żart.

Watykan w ostatnim czasie wydał kilka tego typu wyroków wobec polskich kapłanów związanych z pedofilią w KK. Przed Głódziem i Janiakiem doszło do skazania ks. Andrzeja Dymera (wyrok utajniony) oraz kardynała Henryka Gulbinowicza, którego protegowanym przez lata był właśnie m. in. bp Edward Janiak. Co łączy te wyroki?

Przede wszystkim, były to wyroki, które nie wpłynęły w znaczący sposób na strukturę polskiego KK. Kapłani zostali skazani w momencie, w którym albo byli na emeryturze, albo jak bp Janiak zbliżali się do niej. Wyjątkiem był ks. Dymer, którego odwołano z funkcji dyrektora Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II w Szczecinie, aczkolwiek tutaj największą rolę odegrały media, które nagłośniły sprawę jego przeciągającego się procesu. Całą czwórkę łączy jeden wzór – jako starzejący się kapłani, zostali poświęceni w pokazowym procesie, tak żeby nie trzeba było ruszać nikogo poważniejszego.

Podobnie wyglądała sprawa Theodore’a McCarricka, amerykańskiego duchownego, który został wydalony z kapłaństwa za pedoflię w 2019 roku. W momencie wydalenia, Amerykanin od 13 lat był na emeryturze. Jego sprawę odgrzano w listopadzie 2020 roku, kiedy Stolica Apostolska wzięła pod lupę przebieg jego kariery.

Watykan odtrąbił kolejny “sukces” w walce z pedofilią, a w rzeczywistości ucierpiał tylko 90-letni McCarrick i 9 lat młodszy Stanisław Dziwisz, który wtedy w świadomości Stolicy Apostolskiej funkcjonował głównie jako pamiątka po Janie Pawle II.

Kościół gra w ping ponga z wiernymi i mediami

Rzekoma walka z pedofilią w Kościele przypomina partię tenisa stołowego. Ktoś nagłośni sprawę pedofilii? Nie ma problemu, odbijamy piłeczkę, skazujemy jakiegoś emerytowanego księdza. Potrzebujemy głośnego sukcesu? Wyciągnijmy z szafki zamkniętą sprawę i przebadajmy ją jeszcze raz.

W żadnym wypadku nie neguję sensu skazywania emerytowanych kapłanów. Jeżeli są winni, to powinni ponosić karę niezależnie od wieku. Trauma, na którą skazali ofiary swoje i swoich protegowanych, nigdy nie ulegnie przedawnieniu. Problem w tym, że mówimy o jednej z największych instytucji świata. Od tak potężnej organizacji jak Kościół Katolicki, powinniśmy wymagać czegoś więcej, niż łapanie emerytów, bo Sekielski czy inny dziennikarz nagrał materiał i jest skandal.

Większość skazanych była już w wieku, w którym raczej nie byłaby w stanie skrzywdzić kolejnych ofiar, a ich wpływy w Kościele słabły. Przy zasobach, jakie posiada Kościół Katolicki, powinien on z pełną stanowczością śledzić pedofilię w swoich szeregach, i to głównie tą, która dzieje się dzisiaj. Jak na razie Kościołowi brakuje tej skuteczności. Rozliczanie starych spraw sprzed lat to za mało.

A jeżeli nie wynika to z braku możliwości, to w takim razie z czego? Praktycznie zawsze, kiedy na jaw wyjdzie jakiś skandal związany z pedofilią, dowiadujemy się, że skandaliczne występki upadłych kapłanów nie były dla ich otoczenia żadną tajemnicą. O ilu bieżących dramatach wie Kościół i dlaczego przykrywa to sprawami Głódzia czy Janiaka?