Marsz Niepodległości odbywa się w Warszawie co roku. W założeniu ma być on swoistym oddaniem hołdu i uczczeniem 11 listopada, czyli Święta Niepodległości. Tego dnia 1918 r. Polska odzyskała niepodległość po 123 latach zaborów i nieobecności na mapie Europy. W praktyce jednak mimo słusznej idei w trakcie marszu często dochodzi do zachowań, które budzą wątpliwości. Nacjonalistyczne oraz szowinistyczne okrzyki znajdują się na porządku dziennym wśród części uczestników wydarzenia.

Teraz wydaje się, że kontrowersyjny Marsz Niepodległości może się nie odbyć, a to wszystko za sprawą wygaśnięcia cykliczności marszu, która obowiązywała w latach 2017–21. Organizatorzy wydarzenia spóźnili się ze zgłoszeniem Marszu, a sytuację wykorzystał ktoś inny. Jak się okazało na dotychczasowej trasie zgromadzenia zostało zgłoszone inne, przez grupę “14 Kobiet z Mostu”.

Sytuacja jednak nie jest tak prosta, jak się wydaje i to, że zostało zgłoszone inne zgromadzenie nie daje pewności, że prawicowa manifestacja się nie odbędzie. Rozchodzi się o to, że Marsz Niepodległości już zapowiedział, że zgłosi do wojewody wniosek o przedłużenie cykliczności. Jeśli ten przychyli się do tej prośby to wtedy zgromadzenie organizowane przez “14 Kobiet z Mostu” będzie musiało ustąpić.

Znaczącym przeciwnikiem organizacji Marszu Niepodległości jest z kolei Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy już wielokrotnie zaznaczał, że jest przeciwnikiem tego zgromadzenia. Podkreślał on, że w Warszawie nie ma miejsca na faszystowskie hasła, które padają w trakcie wydarzenia oraz zagrożenie dla bezpieczeństwa, które idzie w parze z tym wydarzeniem.