“Ród Smoka” powrócił i to w najlepszy możliwy sposób. Recenzja pierwszego odcinka 2. sezonu “Rodu Smoka”
Na ten poniedziałek czekali wszyscy fani twórczości George’a R.R. Martina. “Ród Smoka” powrócił z 2. sezonem i powrócił w znakomitym stylu.
Po wydarzeniach z pierwszego sezonu jasne stało się, że kłopotliwa sukcesja nie zostanie rozstrzygnięta przez dyplomację i negocjacje, a jedynie przez ogień i krew.
Zobacz też: “Ród Smoka” powraca już w poniedziałek. Przypominamy najważniejsze wydarzenia z 1. sezonu
Przedsmak tego otrzymaliśmy właśnie w 1. odcinku drugiego sezonu, który jasno pokazał nam, że nie ma mowy na pokojowe rozwiązanie konfliktu.
Jak możemy ocenić pierwszy odcinek 2. sezonu “Rodu Smoka”. Czy twórcy udźwignęli ciężar oczekiwań fanów?
“Syn za syna”, czyli jak znakomicie rozpocząć sezon
Wszyscy, którzy oczekiwali natychmiastowego wybuchu wojny domowej mogli poczuć się nieco rozczarowani. W debiutanckim odcinku drugiego sezonu obie strony jeszcze się badają.
Czarni zablokowali Królewską Przystań, natomiast Rhaenyra przeżywa żałobę po śmierci syna. U Zielonych jednak nie lepiej, bo sytuacja w stolicy jest kiepska, a Otto oraz Alicent muszą pilnować nowego króla, Aegona II.
Pomimo tego, że odcinek rozpoczyna się powoli i nieco ospale, a obie strony są bardziej skupione na wysyłaniu posłów, aniżeli na walce, to zdecydowanie nie mogliśmy się przy nim nudzić.
Kulminacyjnym punktem pierwszego epizodu jest powrót Rhaenyry na Smoczą Skałę i jej bardzo krótki, acz treściwy rozkaz. Od tego momentu odcinek jeszcze bardziej zyskuje na zainteresowaniu.
Twórcy udźwignęli presję oczekiwań i pomimo presji fanów na rozpoczęcie Tańca Smoków postanowili na spokojnie przygotować grunt pod te wydarzenia. To, co zasługuje na uznanie, to fakt, że akcja jest poprowadzona w taki sposób, aby widz nie nudził się przed ekranem telewizora.
Wszystko wskazuje na to, że ekipa dalej ma “to coś” i zafunduje nam znakomite widowisko. Już lada moment Targaryenowie rzucą się sobie do gardeł.