Z łóżka do biurka to wypadek w drodze do pracy. Tak orzekł sąd w Niemczech
Wraz z początkiem pandemii koronawirusa miliony ludzi na świecie przeszło na pracę zdalną. Taki tryb ujawnił wiele niedociągnięć na linii pracownik, pracodawca. Wiele firm po prostu nie było przygotowanych na tego typu rozwiązania. Często utrudnienie dotyczy odpowiedniego sprzętu, czy po prostu komfortowego miejsca pracy, jaki zapewnia nam pracodawca.
Jednak największy problem, jaki obnażył home office, to chociażby przepisy, które nie są dostosowane do pracy zdalnej.
Wypadek w czasie home office to wypadek w czasie pracy
Pracownik działu sprzedaży, wstał ze swojego łóżka i udał się prosto do biurka, aby rozpocząć kolejny dzień w nowej rzeczywistości, czyli pracę zdalną. Jednak idąc, spadł ze schodów i złamał kręgosłup. Postanowił więc ubiegać się o odszkodowanie od pracodawcy. Jednak jego ubezpieczyciel odmówił.
Niemiec udał się więc do dwóch sądów, które jednogłośnie stwierdziły, że tak krótkie drogi nie są objęte ochroną “dojazdu do pracy”. Dopiero gdy sprawa trafiła do Sądu Federalnego, przybrała całkiem inny obrót.
Sędzia stwierdził, że ubieganie się o odszkodowanie jest, jak najbardziej zasadne, ponieważ pracownik technicznie dojeżdżał do pracy.
Sytuacja miała miejsce zanim jeszcze doszło do pandemii koronawirusa, bo w 2018 roku. Od tego czasu pracodawcy w Niemczech muszą zaakceptować formę pracy zdalnej, na życzenie pracownika. Jednak tylko jeśli możliwe jest wykonanie wszystkich obowiązków zawodowych.