Od momentu przejęcia Twittera przez Elona Muska na platformie wrze. Użytkownicy oraz wiele popularnych osób krytykuje nowego właściciela. Ten jednak nie przejmuje się krytyką i w charakterystyczny sposób odpowiedział wszystkim niezadowolonym.

Musk standardowo dla siebie odpowiedział, że Twitter dalej będzie robić kolejne głupie rzeczy w ciągu nadchodzących miesięcy. Jedną z nich na pewno jest to, co obecnie dzieje się z Twitter Blue.

Zobacz też: Musk zwiększył cenę płatnej subskrypcji, a Twitter stanął w ogniu. O co chodzi?

Szerokim echem odbiła się przede wszystkim sprawa weryfikacji oraz płatnej usługi Twitter Blue. Oprócz samego faktu, że płatna subskrypcja podrożała i teraz kosztuje 8 dolarów, to z biegiem czasu pojawiło się z nią więcej problemów.

Fejkowe konta wyrastają jak grzyby po deszczu

Zdecydowanie najbardziej problematyczne jest to, że teraz o wiele łatwiej pomylić oficjalne konta różnych organizacji, polityków oraz firm z fejkami. W momencie, gdy osoba zakupi płatną subskrypcję otrzymuje ten sam znaczek weryfikacji co wpływowe podmioty. Różnice można dostrzec dopiero wtedy, gdy wejdziemy w szczegóły weryfikacji.

Wyświetla nam się informacja, że konto jest zweryfikowane ze względu na zakup Twitter Blue lub, że konto jest zweryfikowane, bo należy do instytucji rządowych bądź wpływowych podmiotów. To jednak wymaga od użytkowników zainteresowania, a wiele osób scrollując swoją tablicę na Twitterze obserwuje głównie znaczki weryfikacji.

To spowodowało, że do grona zweryfikowanych użytkowników dołączyli już m.in. SuperMario, który pokazuje środkowy palec… oraz Jezus Chrystus.

Nie kupiłeś Twitter Blue? Nie znajdziesz się w aktualnościach

Dodatkowym zarzutem wobec Muska oraz Twitter Blue jest to, że powoli zaczynamy dążyć do ery płatnych mediów społecznościowych. Zapowiedzi właściciela platformy stanowią jasno, że posiadacze płatnej subskrypcji będą faworyzowani w aktualnościach.

Ponadto bardzo możliwe, że aktualności niezweryfikowanych użytkowników będą się nam wyświetlać jako spam, a to z kolei sprawia, że trudniej będzie obserwować nasze ulubione profile, jeżeli ich właściciele nie zakupią płatnej subskrypcji.