Równo rok temu doszło do wyborów, których nie było. Przypominamy najlepsze memy
Największe zamieszanie wyborcze w historii tego kraju
Zeszłoroczne wybory prezydenckie były wyjątkowo emocjonujące. Rywalizacja Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego zaciągnęła do urn rekordową liczbę Polaków, którzy do samego końca obserwowali zaciętą rywalizację. Ostatecznie, urzędujący prezydent, Andrzej Duda wywalczył reelekcję, pokonując w drugiej turze aktualnego prezydenta Warszawy stosunkiem głosów 51,03 % do 48,97%. Druga tura pobiła rekord frekwencji – do urn ruszyło aż 68,18%, a dwójka kandydatów przekroczyła barierę 10 milionów głosów.
Druga tura jako jedyna miała znamiona “normalnych” wyborów. Co działo się wcześniej? Według kalendarza wyborczego, pierwsza tura miała odbyć się 10 maja 2020 roku. Wszystko jednak skomplikował koronawirus, oraz polityczne kombinatorstwo rządzących. Szalejącą na świecie pandemia wirusa COVID-19 znacząco utrudniła organizację wyborów. Zgromadzenie ogromnej ilości obywateli w lokalach wyborczych groziło ogromną emisją wirusa, dlatego w kraju coraz głośniej zaczęło się mówić o wyborach korespondencyjnych. Problem polegał na tym, że taka forma elekcji mogła znacząco ułatwić pracę tym, którzy chcieliby dokonać manipulacji wyborczej.
Do akcji musiał wkroczyć człowiek od zadań specjalnych. Jacek Sasin
Na taki obrót spraw nie mogła pozwolić opozycja, dlatego rządzący musieli powierzyć organizację “wyborów kopertkowych” komuś, kto nie ugnie się przed naporami, i kogo cechowała krystaliczna lojalność wobec Jarosława Kaczyńskiego. W ten sposób na front wkroczył on – Jacek Sasin. Minister Aktywów Państwowych, na przekór przepisom i PKW, konsekwentnie realizował polecenia z Nowodworskiej, i zlecił drukowanie kart wyborczych… Poczcie Polskiej. Ze względu na naturę niedoszłych wyborów, to właśnie pocztowcy mieli odpowiadać za ich przeprowadzenie. A gdzie w tym wszystkim Państwowa Komisja Wyborcza? W państwie prawa sytuacja, w której za święto demokracji odpowiada spółka skarbu państwa, a nie specjalnie powołany do tego organ, jest nie do wyobrażenia. Mimo to, Jacek Sasin drukował i wydawał pieniądze. I to nie małe.
Ostatecznie, przed presją społeczną jaka wytworzyła się wobec wyborów korespondencyjnych musiała ugiąć się nawet Zjednoczona Prawica. Do wyborów 10 maja nie doszło, a Polacy do urn poszli dopiero 28 czerwca. Druga tura odbyła się 12 lipca. A co się stało z majowymi wyborami? Formalnie, do wyborów doszło, ale nie odbyło się głosowanie. Nieudolną elekcję unieważnił Sąd Najwyższy, a internet zalały memy wyśmiewające całą sytuację. Kto został ich głównym bohaterem? Ten sam człowiek, który był odpowiedzialny za wydruk kart, czyli Jacek Sasin. Minister przeszedł do historii jako człowiek, który wydał 70 milionów na wybory które się nie odbyły.
Z okazji rocznicy “wyborów które się nie odbyły”, przypominamy najciekawsze memy.