Czołowy bramkarz Bundesligi bez szans na powołanie. Wszystkie grzechy Rafała Gikiewicza
Bramkarz wyklęty. Dlaczego Gikiewicz nie jeździ na kadrę?
Zawodnik Augsburga ma ostatnio kilka powodów do zachwytu. Polski bramkarz ma pewne miejsce w wyjściowym składzie swojego klubu, a jego dobre występy przekładają się na docenienie ze strony niemieckich mediów. Chociażby w tym tygodniu golkiper znalazł się w jedenastce miesiąca TOP 5 Lig w Europie (Anglia, Hiszpania, Niemcy, Włochy, Francja) prestiżowego portalu Sofascore.com.
Będący w takiej formie Gikiewicz może spokojnie rywalizować z Wojciechem Szczęsnym o miano najlepszego bramkarza wśród naszych krajanów. Na dzisiaj jednak starcie z zawodnikiem włoskiego Juventusu jest teoretyczne, ponieważ Giki jest notorycznie pomijany przez kolejnych selekcjonerów i pomimo bujnej kariery w Niemczech wciąż nie doczekał się debiutu w reprezentacji.
Zobacz też: Dania protestuje przed mundialem w Katarze. “Niewidzialne” stroje reprezentacji
Pierwszy raz o powołaniu dla Gikiewicza zaczęło się mówić w sezonie 2018/2019, kiedy to wspólnie z Unionem Berlin wywalczył awans do Bundesligi. Mimo dobrej gry nie przekonał on do siebie ani Jerzego Brzęczka, ani Paulo Sousy. O zaangażowaniu bramkarza nie myśli też Czesław Michniewicz i wszystko wskazuje na to, że Gikiewiczowi wkrótce przepadnie być może ostatnia szansa w karierze aby pojechać na mundial (26 października piłkarz skończy 35 lat).
Patrząc na sytuację z boku, wielu kibiców i ekspertów zachodzi w głowę jak to możliwe, że gracz Augsburga nie jeździ na kadrę. “Oficjalnym” powodem jest to, że Giki ma opinie zawodnika konfliktowego, takiego który mógłby zniszczyć atmosferę w kadrze. W rzeczywistości jednak kluczowy wydaje się nie tyle charakter piłkarza, co niesmak pozostały po kilku incydentach z jego udziałem. Przez niektóre z nich Giki musiał zmieniać klub. Oto najważniejsze skandale w karierze wyklętego bramkarza.
Zobacz też: Polacy zdominowali Ligę Mistrzów. UEFA docenia naszych reprezentantów
Odsunięcie w Jagielloni Białystok
W 2008 roku Gikiewicz przeniósł się ze Stomilu Olsztyn do Jagielloni Białystok. Przygoda w stolicy Podlasia potrwała do stycznia 2011 roku, a to wszystko przez incydent z poprzedniego roku. Giki siedział wtedy na ławce w pucharowym spotkaniu pomiędzy Jagą a greckim Arisem Saloniki. Czym zawinił? Otóż dał się złapać na tym, że… śmiał się ze swojego konkurenta, Grzegorza Sandomierskiego, kiedy ten wpuścił na początku spotkania 2 gole. Sytuacja tak rozzłościła ówczesnego trenera Jagielloni, Michała Probierza, że ten kompletnie odsunął go od pierwszej drużyny
Afera alkoholowa w Śląsku Wrocław
Kolejnym przystankiem w karierze Gikiego była drużyna z Wrocławia. Tak jak i w Białymstoku, tutaj również doszło do skandalu, tym razem z udziałem jego brata, Łukasza. W 2012 roku ówczesny napastnik Śląska stracił miejsce w składzie po tym, jak wydał trenerom Patrika Mraza, który miał tego dnia przyjść na trening pod wpływem alkoholu. Kilka dni później klub rozwiązał kontrakt ze Słowakiem, a Łukasz otrzymał od kolegów z szatni łatkę “kapusia” i “konfidenta”. Oberwało się też Rafałowi, który wstawił się za bratem. Chociaż bramkarz nie brał bezpośredniego udziału w sytuacji, to jednak, cytując klasyka, niesmak pozostał. Po aferze z Mrazem jego relacje z kolegami już nie były takie same, co nie pomogło mu w stolicy Dolnego Śląska.
Gikiewicz i Robert Gumny
W perspektywie czasu ciężko jednak mówić o tym, aby te afery pogrzebały jego karierę. Wręcz przeciwnie – zawodnik zaszedł znacznie dalej niż większość jego kolegów z Wrocławia czy Białegostoku. Po odejściu ze Śląska Giki grał w kilku niemieckich klubach, aż w 2020 roku trafił do FC Augsburga, w którym gra do dzisiaj. W bawarskim klubie dzieli szatnię z innym rodakiem, Robertem Gumnym, który dołączył do zespołu parę miesięcy po nim.
Jak się okazało, przyjazd rodaka do Augsburga ponownie obudził w Gikiewiczu skłonność do prowokowania afer. O ile sam bramkarz szybko się odnalazł w nowym klubie, o tyle problemy z grą miał Gumny, dla którego był to pierwszy zagraniczny transfer. W tej sytuacji starszy kolega mógłby bardzo pomóc młodszemu w aklimatyzacji, jednak Giki postanowił zachować się co najmniej dziwnie. Zanim były zawodnik Lecha Poznań opanował język niemiecki, ówczesny trener Augsburga zapraszał na rozmowy z Gumnym Gikiewicza, aby ten był tłumaczem.
W jednej z rozmów trener miał powiedzieć Gumnemu, że nie jest zadowolony z jego rezultatów, a władze klubu zaczynają uważać, że za kwotę którą wydali na sprowadzenie go z Lecha (Augsburg zapłacił wtedy około 3 milionów euro) powinien prezentować lepszą jakość piłkarską. Treść tej rozmowy miała zostać pomiędzy tamtą trójką. Mimo to, jakiś czas później dowiedziały się o niej niemieckie media. Jako tego, kto wyniósł ją na zewnątrz wskazało się właśnie Gikiewicza. Prawdopodobnie to ta sytuacja najmocniej wpływa na niechęć do powoływania Gikiewicza do reprezentacji Polski.