Pijany mężczyzna zaatakował 15-latka. Policjant kazał im “podać sobie ręce na zgodę”
Trudno wyobrazić sobie, że do tego typu sytuacji dochodzi w cywilizowanym państwie, w którym policjanci mają zapewnić bezpieczeństwo i chronić nas od zagrożeń. Niestety, ta historia wydarzyła się naprawdę – kilka tygodni temu w Warszawie.
Zobacz też: “Wulgarni aktywiści LGBT atakują szkoły”. Ordo Iuris pokazuje jak się przed nimi chronić
“Podajcie sobie ręce na zgodę”
W trakcie odbywającej się w stolicy Parady Równości z pewnością doszło do wielu przypadków hejtu i ataków na osoby ze środowiska LGBTQ+ oraz tych, którzy ich popierają. Doświadczył tego również 15-letni Józef. Najpierw był świadkiem atakowania uczestników parady przez jednego z pasażerów tramwaju, którym jechał.
Później, gdy stanął w obronie obrażanych ludzi, sam oberwał. Nietrzeźwy pasażer miał go wyzywać, opluć, a nawet popychać, a ostatecznie wypchnąć z tramwaju (przypomnijmy, mówimy o 15-letnim dziecku). Nastolatek wrócił jednak do środka i zadzwonił po straż miejską, a następnie po policję.
Tu jednak nie zakończył się jego koszmar. Funkcjonariusze po przybyciu na miejsce posłuchali obu wersji wydarzeń, a następnie poprosili, aby 15-latek przyjął rękę na zgodę od napastnika. Zareagowali nieco poważniej dopiero wtedy, gdy zorientowali się, że mężczyzna jest pod wpływem alkoholu – zabrali go na izbę wytrzeźwień.
Kilka dni później 15-latek złożył skargę w Komendzie Stołecznej Policji, argumentując, że działania funkcjonariusza miały charakter poniżający i nawiązywały bezpośrednio do jego poglądów politycznych, co jest niezgodne z Konstytucją.
Zobacz też: Przemysław Czarnek wycofuje się ze słów o LGBT. Pozostaje jednak przy swoich poglądach