Czy właśnie zniszczyliśmy Młodzieżowe Słowo Roku? - NoweMedium.pl

Czy właśnie zniszczyliśmy Młodzieżowe Słowo Roku?

Decyzją kapituły konkursu na Młodzieżowe Słowo Roku, tegoroczna edycja zakończy się bez wyłonienia zwycięzcy. To pierwszy taki przypadek w historii plebiscytu.
grafika: PWN

To już nie jest śmieszne

Młodzieżowe Słowo Roku to plebiscyt który dotychczas bawił, był okazją aby rodzice mogli się czegoś dowiedzieć o swoich dzieciach, aczkolwiek przy tych wszystkich walorach, traktowaliśmy to bardziej jak ciekawostkę, niż jak ważny plebiscyt. Coś w tej sprawie ruszyło się w tym roku. Plebiscyt z roku na rok stał się polem walki o to, komu uda się “przejąć” ten kawałek językowego tortu. Chodzi oczywiście o niektóre stronnictwa społeczno-polityczne, a początku konfliktu można śmiało doszukiwać się w sytuacji wokół antyaborcyjnego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.

Julki, Sasiny i osiem gwiazdek. Czyli jak zabiliśmy Młodzieżowe Słowo Roku

Słowa, które znalazły się na pięciu pierwszych miejscach, są sprzeczne z regulaminem plebiscytu, na mocy którego eliminuje się określenia wulgarne, obraźliwe, nawołujące do nietolerancji, odnoszące się do konkretnych osób (w tym nazwiska). Z tych powodów kapituła plebiscytu nie wskazała zwycięskiego słowa roku 2020

To komentarz kapituły odnośnie swojej kontrowersyjnej decyzji. PWN nie wypowiada bezpośrednio słów o który rozbił się cały spór, ale jesteśmy pewni, że każdy uważny internauta doskonale wie o jakie słowa może tutaj chodzić. Jednym z tych słów jest określenie “Julka” lub “Julka z Twittera”. Wyrażenie zyskało na popularności wraz z wybuchem strajków kobiet, a swoich zwolenników znajduje głównie na prawicy. “Julka” to próba wyodrębnienia stereotypowej uczestniczki protestów. Według prawicowych fanów tego określenia, Julka ma progresywne poglądy, nienawidzi kapitalizmu i jednocześnie korzysta z Iphone’a. Niektórych to bawi, ale to przede wszystkim obraźliwe, i stygmatyzujące określenie. Oczywiście druga strona nie pozostała dłużna, i w ramach odwetu forsowała dwa słynne hasła kojarzone właśnie ze strajkującymi – jedno na hasło na W(tutaj nie pomożemy), a drugie zapisywane za pomocą ośmiu gwiazdek. No oczywiście, w środku tego wszystkiego, najprawdopodobniej najpopularniejszy ostatnio minister w polskim rządzie – Jacek Sasin. Słowo “Sasin” stało się synonimem zrobienia czegoś bardzo złego, i nie poniesienia za to konsekwencji. Skąd to się wzięło? Możemy jedynie podpowiedzieć że chodzi o bardzo dużą sumę pieniędzy i pewne niewysłane listy.

Co dalej?

Jak na razie nie znamy przyszłości plebiscytu. Warto jednak zastanowić się, czy przy towarzyszących mu nastrojach politycznych ma on nadal sens.